Rozdział III - Powojenny los masowych grobów w okolicach Skawiny

W okolicach Skawiny znajdują się dwa znane mi miejsca masowych grobów żydowskich: w lesie „Na Bagienkach” i w lesie w Tyńcu. O pierwszym z tych miejsc nie udało mi się zdobyć zbyt wielu informacji, ponieważ po II wojnie światowej na tym miejscu wybudowano hutę aluminium zacierając tym samym ślady mordu ludności żydowskiej z czasów drugiej wojny światowej.

 

Sprawa grobów w Tyńcu przedstawia się zupełnie inaczej. Ten teren został zabezpieczony tuż po okupacji przez jednego z mieszkańców Skawiny. Od czasu wojny po dzień dzisiejszy jest to miejsce pamięci pomordowanych Żydów. Różne były koleje historii powojennej Polski, lecz masowe groby żydowskie w lesie tynieckim były zawsze obiektem objętym opieką przez miejscową ludność, o czym świadczyło zawsze uporządkowane otoczenie wokół grobów, jak również świeże kwiaty i palące się znicze - dowód pamięci zarówno okolicznych mieszkańców, jak i krewnych zamordowanych.

Masowe groby w lesie „Na Bagienkach”

Po wojnie na miejscu zbrodni powstała skawińska huta aluminium. Podczas budowy huty w 1952 roku majster prowadzący roboty ziemne natrafił na ludzkie kości. Powiadomił o tym dyrektora naczelnego i głównego inżyniera budowy huty, który był Żydem. Dopilnował on ekshumacji znalezionych zwłok. Wyniki badań ośmiu odnalezionych ciał potwierdziły, że ofiary te zostały rozstrzelane.

W rejestrze miejsc i faktów zbrodni hitlerowskich w województwie krakowskim, wydanym w 1984 roku przez Główną Komisję Zbrodni Hitlerowskich w Polsce znajduje się potwierdzenie, że las „Na Bagienkach” był miejscem masowego mordu ludności żydowskiej. Podczas dalszych robót budowlanych nie natrafiono jednak na większą ilość ludzkich zwłok.

Janowi Prochwiczowi autorowi książki „Żydzi skawińscy” udało się ustalić następujące nazwiska osób, które zostały zamordowane w tym miejscu: Hune Chaim z żoną Esterą, Kleinberger, Zimmerspitz, Goldberger Frieda. Inni mieszkańcy Skawiny podglądający selekcję przeprowadzaną na rynku 29 sierpnia 1942 roku wspominają o tym, że na ciężarówkę załadowano starą Feltscherową, a także starych Żydów z Sidziny: Lewka, Anzelma z żoną i Frydmana. Nikt z ukrytych obserwatorów nie wiedział aż do końca II wojny światowej jak ta selekcja się skończyła.

Niedaleko lasu „Na Bagienkach” znajdowała się fabryka kawy „Francka”, gdzie przez cały czas okupacji stacjonowało gestapo. Ograniczało to, a właściwie uniemożliwiało zbliżanie się do miejsca zbrodni, choć ciekawość i chęć odkrycia prawdy wśród niektórych mieszkańców Skawiny była ogromna.

Masowe groby żydowskie w lesie tynieckim

Większość mieszkańców Tyńca wiedziała o istnieniu masowych grobów żydowskich w lesie, nie opodal ich domostw. Likwidacja około 150 osób odbyła się niemal na ich oczach. Niektórzy pamiętają przejeżdżające ciężarówki pełne ludzi, inni brali udział w przygotowaniu dołów pod groby. Po całej akcji pomimo strachu ciekawość wzięła górę, zwłaszcza u ludzi młodych, którzy przychodzili na miejsce zbrodni i oglądali pozostawione ślady.

Po wyzwoleniu Polski z rąk niemieckich okupantów miejsce zbrodni zostało zabezpieczone. Nie dokonano ekshumacji zwłok, gdyż nie zezwala na to religia żydowska. Zasada ta dotyczy wszystkich cmentarzy żydowskich, które nie są zagrożone zniszczeniem lub likwidacją. Nikt nie przypuszczał, że dojdzie kiedyś do mordowania i chowania ludzi w taki brutalny sposób. Dla żydowskiej tradycji koniec życia to bardzo ważny moment. Związanych z nim jest wiele ważnych przepisów religijnych. Zachowanie ich dla każdego wyznawcy judaizmu jest bardzo ważne. Podczas wojny przestrzeganie tych zasad stało się niemożliwe.

Po wojnie masowymi grobami w lesie tynieckim zaopiekował się ochrzczony Żyd ze Skawiny1, który ustawił na nich krzyż. Mieszkańcy Tyńca pamiętają, że po wojnie jeszcze przez wiele lat, przychodził on na to miejsce i dbał o nie. Nikt nie pamięta kim był, jak się nazywał, gdzie dokładnie mieszkał.

W miejscu zbrodni wykonano płyty betonowe i ogrodzono teren małym metalowym płotkiem. Niestety nie udało mi się dowiedzieć, dlaczego zabezpieczono w ten sposób tylko dwa groby, skoro wszystkie dokumenty mówią o trzech.

Dotychczas niewiele osób spoza Tyńca, wyłączając rodziny pomordowanych, interesowało się tymi grobami. Mieszkańcy Tyńca wspominają, że od czasu do czasu przyjeżdżały prywatne osoby, wypytujące się o zdarzenie z lata 1942 roku. Przez długi okres czasu ludność Tyńca bała się rozmawiać na ten temat. Dopiero po 1989 roku, gdy sytuacja polityczna w Polsce uległa zmianie, niektórzy mieszkańcy wioski przestali się bać mówić o mordzie w pobliskim lesie. Nie znaczy to jednak, że do tego czasu nic się nie działo. Różne komisje badające skutki hitlerowskiej okupacji przesłuchiwały świadków tych wydarzeń. Wśród nich znajdował się Stefan Grabowski1 jeden z członków ekipy budowlanej, która przygotowywała doły pod masową egzekucję. Podczas rozmowy ze mną wspomniał, że w latach 50-tych. wzywano go na przesłuchania do prokuratury. W roku 1971 opowiedział wszystko, co wiedział na ten temat. Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskiej pytała o wydarzenia z lipca 1942 rok. Relację tę powtarzał wielokrotnie osobom prywatnym po 1990 roku.

Główna Komisja Badań Zbrodni Hitlerowskiej w Polsce 6 maja 1971 roku rozpoczęła śledztwo w sprawie rozstrzelania 150 osób pochodzenia żydowskiego w lesie tynieckim. W toku badań ustalono datę tego wydarzenia na 12 lipca 1942 roku. To w tym dniu doszło do rozstrzelania 150 Żydów z okolicznych wiosek i pochowania ich w dołach wcześniej przygotowanych na rozkaz funkcjonariuszy gestapo z Krakowa.

Podczas śledztwa, na podstawie krajowych dokumentów, nie zostały ustalone konkretne nazwiska sprawców, jednak z akt śledztwa wynika, że prawdopodobnie byli to funkcjonariusze Einsatz Stab Scherner. W dokumentach pojawia się jedno konkretne nazwisko Heinricha Balba ze sztabu SS. Polizeifuhrer dystryktu krakowskiego Einsatz Stab Scherner, który miał brać udział w wydarzeniach z 12 lipca. Na podstawie zgromadzonych materiałów śledczych wynika, że cała akcja została precyzyjnie przygotowana i przeprowadzona, a jej pomysłodawca i wykonawca otrzymał za nią odznaczenie.

Ważną pozycję w śledztwie odegrali naoczni świadkowie tamtych wydarzeń: Wojciech Piątek, Karol Stępkowski, Witold Kłyś i Stefan Grabowski1. To dzięki ich zeznaniom udało się ustalić przebieg zdarzeń. Wspomnienia te praktycznie nie różnią się niczym od tych, które opisano we wcześniejszym rozdziale na podstawie dokumentów z Żydowskiego Instytutu Historycznego.

Śledztwo zostało wstrzymane na podstawie art. 151. Prowadzący je bowiem doszli do wniosków, że posiadają zbyt mało informacji, by kontynuować sprawę. Uważali także, że wykorzystali wszystkie dostępne informacje na terenie kraju. Do akt z zagranicy w tym okresie czasu nie mieli dostępu. Wszystkie zdobyte dokumenty, świadectwa i zeznania zostały przekazane do Ludwigsburga w Niemczech.

Od 1996 roku Zbigniew Grabowski i Jan Jagielski z ŻIH-u starali się o możliwość upamiętnienia ofiar poprzez postawienie pomnika. Udało się to, ale droga była długa i żmudna. Załatwienie formalności, pozwoleń, trwało do końca 2004 roku. W tym czasie poszukiwano informacji, które pomogły by ustalić nazwiska ofiar i ogólny zarys tamtych wydarzeń. W działania te zaangażowało się kilkanaście osób, które w mniejszym lub większym stopniu wspierały pomysł upamiętnienia tego miejsca kaźni.

W roku 1996 odbyły się rozmowy z proboszczem tynieckim, benedyktynem ojcem Tomaszem Dąbkiem. Udzielił on kilku informacji i wskazał osoby z Tyńca, które mogłyby pamiętać tamte wydarzenia. Równocześnie obiecał wsparcie i pomoc w razie potrzeby. Podkreślił, że opactwo popiera te działania. Podał nazwy instytucji miejskich i wojewódzkich, z których wymagana będzie zgoda dla takich zamierzeń. Podczas rozmowy, ojciec Tomasz przekonywał, że tym miejscem opiekują się wierni z parafii w Tyńcu. Poinformował, że to oni postawili na grobach krzyże, gdyż uważają, że pochowano tam też Żydów-chrześcijan.1. Mieszkańcy wsi potwierdzają tę informacje i wskazują konkretne nazwisko przechrzczonego Żyda Fauera z Piekar.

Kolejne działania w sprawie upamiętnienia miejsca zbrodni w lesie tynieckim podjęto dopiero w roku 1998, kiedy to w styczniu postarano się o wypis z rejestru gruntów w Miejskim Biurze Dokumentacji Geodezyjnej w Krakowie. Pół roku później złożono prośbę o zgodę na wystawienie pomników do Ministra Ochrony Środowiska, a następnie po kolejnych kilku miesiącach doszło do wymiany korespondencji z Wydziałem Ksiąg Wieczystych Sądu Wojewódzkiego w Krakowie. W lutym 1999 roku wysłano listy do właścicieli działki, do Kurii Metropolitalnej i do Lasów Państwowych, które projekt zaakceptowały i wskazały kolejne etapy działań. Konieczna była zgoda Głównego Konserwatora Przyrody i umowa z Nadleśnictwem w Myślenicach. Równocześnie otrzymano odpowiedz z Kurii Krakowskiej informującą, że las ten nie jest własnością kurii, lecz władze kościelne w pełni popierają ten pomysł.

W 2001 roku doszło do spotkania trzynastu przedstawicieli zaangażowanych instytucji na miejscu zbrodni, w samym lesie tynieckim, z inicjatywy konserwatora przyrody, który skierował sprawę do wojewody krakowskiego, a ten wyraził swą przychylność. W kolejnych miesiącach doszło do wizyty przedstawiciela Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a także do uzyskania zgody Konserwatora Przyrody i podpisania umowy z Nadleśnictwem Myślenice.

Na początku 2005 roku odbyła się niewielka uroczystość odsłonięcia symbolicznej macewy, na której widnieje napis: „W tych dwóch mogiłach spoczywa ponad 500 Żydów ofiar hitlerowskiego ludobójstwa zamordowanych w lecie 1942 roku, pochodzących w okolic Krakowa”.

Znajduje się także lista nazwisk, którą udało się ustalić: Izrael i Regina Abrahamer z Zielonek, Chaim i Estera Chune ze Skawiny, Feltscherowa z córką ze Skawiny, Feuer z Piekar, Samuel i Sara Kenner (z domu Brenerów), Zygmunt Kleinberg z Zielonek, Kleinrollerowa z trojgiem dzieci, Kneller, Neigewitz z żoną, Zygmunt i Estera Porańscy z Krakowa, Herman Spilman z Dziedzic, Julia Weinberger z Wielborni, Zimmerspitz.

Po kilku miesiącach od odsłonięcia pierwszej macewy dołożono drugą, na której umieszczono nowo odnalezione trzy nazwiska: Schonherz Dawid, Roman i Szaja z Filipowic, Goldschmidt Gecel z Filipowic, Grunbergowie ze Skawiny.

Na podstawie badań i zebranych informacji, uważam ten spis za nieprawdziwy, gdyż znajdują się na nim dane personalne ludzi, którzy zginęli w innym miejscu. Niestety osoby, które zebrały te informacje, nie znały położenia geograficznego terenu Skawiny. Doszło więc do błędu polegającego na tym, że las w Podgórkach Tynieckich uznano za to samo miejsce co las "Na Bagienkach". Trzeba wyraźnie podkreślić i rozróżnić te dwa miejsca masowych grobów żydowskich. W Tyńcu nie zginęli na pewno Hune Chaim i jego żona Estera Chaim i Zimmerspitz. Ich kości zostały odnalezione podczas budowy skawińskiej huty aluminium, co potwierdziła dokonana ekshumacja.

Moje poszukiwania ofiar tego ludobójstwa, do znanej listy dodają jeszcze kilka nazwisk: Schneider Katinka, Borneman-Strumpfner Emma, Weinheber Fryderyk i Roman, Landau Bernard z Krzeszowic, Rodsztein Jehuda, Fliszman, Goldsztein z Radwanowic.

Skąd pochodzili i kim byli Żydzi, których nazwiska widnieją na macewach i w dokumentach

Nie łatwo było ustalić kto został rozstrzelany w lesie tynieckim, jeszcze trudniej dowiedzieć się tego kim byli ci ludzie, czym się zajmowali, skąd pochodzili. Tak niewiele pozostało dokumentów, które mogłyby dostarczyć tych informacji. Na podstawie zebranych materiałów wyłania się obraz przedwojennego społeczeństwa żydowskiego.

Najwięcej informacji udało mi się zebrać o Izraelu Abrahamer z Zielonek. W Polsce żyją jego potomkowie. To dzięki nim i posiadanym przez nich dokumentom oraz opowieściom, mogłam poznać bogatą historię całej rodziny.

Izrael z żoną Anną byli w pełni zasymilowani z polskim społeczeństwem. Swoje dzieci i wnuki wychowywali w duchu polskiej kultury i patriotyzmu. Izrael sam przez ciężką pracę ze zwykłego, prostego robotnika stał się właścicielem młyna, piekarni i kilku domów w Krakowie. Równocześnie stając się jednym z najbogatszych ludzi w mieście. Izrael i Anna Abrahamer mieli pięciu synów i jedną córkę Helenę, która była ich najmłodszym dzieckiem. Ojciec spełnił swój obowiązek kształcąc synów tak, by każdy z nich miał w ręku opanowane jakieś rzemiosło. „Samek został więc młynarzem, Henryk – piekarzem, Alek pomagał swemu ojcu kierować biurem, Józek został inżynierem-ciepłownikiem.”1. Piąty syn, Szymon był ojcem Zbigniewa Grabowskiego2, dzięki któremu znam historię rodziny Abrahamerów.

Szymon zdał maturę w 1914 roku, kiedy rozpoczęła się I wojna światowa. Niespodziewanie znalazł się w armii austriackiej. Podczas walk na froncie karpackim został ciężko ranny i przebywał w niewoli rosyjskiej. Po powrocie z niej władze państwa polskiego uznały go za politycznie podejrzanego. Wyjechał więc z Krakowa na studia do Wiednia i Berlina, gdzie studiował ekonomię. Gdy w 1924 roku jego brat Alek popełnił samobójstwo, na prośbę ojca wrócił do kraju, by przejąć rodzinny interes. Jako jeden z nielicznych w rodzinie przeżył II wojnę światową.

Izrael Abrahamer trzymał swych synów żelazną ręką, zaś jedyna córka była jego ulubienicą i oczkiem w głowie. Ojciec dał jej wolna rękę w wyborze swojej przyszłości, dzięki temu studiowała ulubioną historię sztuki i uzyskała z tej dziedziny doktorat na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Losy członków rodziny Abrahamerów podczas II wojny światowej potoczyły się różnie. Jedni cudem przeżyli czas okupacji, inni zginęli z rąk oprawców, tak jak Izrael wraz ze swoją bratową Reginą zostali rozstrzelani w lesie w Podgórkach Tynieckich początkiem lata 1942 roku.

Landau Bernard całe swoje życie mieszkał w Krzeszowicach. Tam się urodził, uczył, pracował i założył rodzinę. Był synem Chaima Landaua i Faigel Piler. Jego żona nazywała się Raizel Rozbach. Mieli piątkę dzieci. Bernard w wieku 82 lat został rozstrzelany wraz ze swoją córką Mindel Landau (lat 50) w Tyńcu.

Strumpfner Emma, córka Dawida i Katinki Schmeidler, urodziła się 21 grudnia 1893 roku w Zabrzu. Wyszła za mąż za Egmonta i wspólnie mieszkali w Breslau (Wroclaw). W czasie drugiej wojny światowej znalazła się w Krzeszowicach, gdzie w 1942 roku została objęta przymusowym przesiedleniu do Skawiny. Podczas akcji wysiedlenia była jedną z ofiar zamordowanych w masowych grobach żydowskich w lesie tynieckim.