Ostatnie dni w Izraelu

Mój wyjazd dobiega końca. Aż trudno uwierzyć, że trzy miesiące minęły tak szybko. Raz dwa i już trzeba wyjeżdżać. Zaczynam odliczać dni i godziny do momentu wylotu z Ziemi Świętej. Jest mi tu tak dobrze, ale tęsknota jest tak silna, aż trudno sobie to wyobrazić. To pewnie już ostatni lub przed ostatni odcinek moich opowieści. Mam nadzieje, że przez te trzy miesiące Was za nadto nie zanudziłam, a moje błędy w listach Was nie raziły aż tal bardzo. Czy podobały się Wam moje wywody chociaż troszeczkę???

 

Dzisiejszego email poświecę ostatnim dniom w Jerozolimie. Można by napisać, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje, ale z drugiej strony takie najprostsze rzeczy, czynności cieszą chyba najbardziej. Już od dwóch tygodni w domu panuje atmosfera wyjazdów. Grono mi towarzyszących ludzi zmniejsza się praktycznie z dnia na dzień. Tydzień temu wyjechała pani Marysia, a w czwartek Monika, moja współlokatorka. Dzięki temu zrobiło się cicho i spokojnie. Obie wymienione wyżej osoby były bardzo miłe i sympatyczne, ale gadały za dwoje lub troje. Początkowo cieszyłam się z ich wyjazdu bardzo, bo miałam nadzieje, że przez ostatni tydzień będę sama w pokoju. Jednak okazało się, że tak nie może być. W poniedziałek przyjeżdża grupa 50 osobowa i trzeba się ścieśnić by mogli się wszyscy zmieścić. Teraz mieszkam z Panią Anią w bardzo ładnym pokoiku z słonecznym balkonem., więc ze wszystkiego jestem bardzo zadowolona. Zmieniając pokoje musiałam się spakować. I tu uwaga moja walizka waży 36 kilogramów i nie wiem co mam zrobić z tą nadwagą. Mogę mieć 20 kg bagażu głównego i 5 podręcznego. Jak mam zgubić 11 kilo w ciągu 4 dni. Czy ktoś ma jakąś szybką poradę dla mnie? Przepis na dietę cud. Zupełnie nie wiem skąd mi się tyle wzięło i co mam z tym teraz zrobić. Na szczęście póki co śpię dobrze. Pytanie tylko kiedy zacznę się tym faktem martwić. Ostatnie dni to także zakończenie szkoły. Mam już świadectwo ukończenia kursu. Było z tym trochę radości, ale dzięki pomocy życzliwej osoby wszystko się udało. Jak dla mnie panie w sekretariacie się trochę zagubiły i kolejne tłumaczenia na kiedy i co mają mi przygotować nie było takie łatwe. Czy urzędniczki zawsze takie muszą być. Nie obrażając nikogo, oczywiście. Przy tym są bardzo miłe i przyjazne. Trochę winy też stoi po mojej stronie, ale to przemilczę. Tak więc zakończyłam szkołę, pożegnałam kilka osób i jeszcze kilka spotkań przed mną. Mam jeszcze cztery dni, już nie całe i jeszcze w  parę miejsc trzeba podejść, podziękować i uściskać na pożegnanie. Wszyscy dla mnie byli tacy mili i życzliwi. Pojawia się też pytanie czy przyjadę w przyszłym roku.  Co ja mam odpowiadać. Może tak, a może nie. Nikt tego nie wie. Miłe jest to, że tak wielu ludzi się tym interesuje i z chęcią zobaczą mnie w przyszłym roku.

Jutro postaram się napisać ostatniego emaila z Izraela, a na dzisiaj to koniec.